- Hej, córciu będzie dobrze. - pocieszała mnie mama przed operacją. Obok niej stal tata, a za nimi Rosalie i Allan. Cieszę się, że mam ich w takich chwilach. Zawsze mnie wspierali, wspierają i mam nadzieje, że gdy się wybudzę to też będą mnie wspierać.
- Witam Nelly ! Gotowa na przeszczep szpiku ? - powiedział radośnie lekarz. W sumie to nie wiem co go tak cieszy. Przecież operacja może się nie udać i to będzie jego wina. Mogę się też nie wybudzić, nigdy więcej nie widzieć uśmiechu na twarzach rodziców, nigdy więcej nie ochrzanić Rose za to, że kolejny raz wylądowała u dyrektora, nigdy więcej nie śmiać się z Allan'a ile to żelu władował we włosy i nigdy więcej nie oddychać, nie stąpać twardo po ziemi, nie dążyć do spełnienia marzeń.
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, którą szybko starłam.
- Tak, jestem gotowa. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Chciałam być twarda. Co ma być to będzie, jeśli się nie wybudzę to i tak miałam wspaniałe życie. Wspierających, ale wymagających rodziców, zdrowo stukniętych znajomych. Jak to mówią " Prawdziwa przyjaźń jest wtedy, kiedy te osoby mają tak samo zryte banie jak ty ". Spojrzałam w stronę bliskich i powiedziałam.
- Do zobaczenia po operacji. -
Zabrali mnie na salę operacyjną, podali narkozę i kazali policzyć do dziesięciu.
- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć ... - moje powieki stały się cięższe - sześć, siedem, osiem ... - odpłynęłam w krainę przymusowego morfeusza.
Czułam jak ktoś szturchnął mnie w rękę, otworzyłam leniwie oczy i rozejrzałam się dookoła.
- Przepraszam. Obudziłem cię ? Ja nie chciałem, na prawdę. - mówił przejęty chłopak.
- Spokojnie, nic się nie stało. - patrzyłam rozbawiona na niego.
- Jestem Niall. A ty ? - powiedział po czym wyciągnął do mnie swoją dłoń.
- Nelly, miło mi. - uścisnęłam jego dłoń, miał taką gładka i przyjemnie ciepłą aż przeszły mnie ciarki.
- Masz bardzo ładne imię. Chyba na resztę lotu jesteś skazana na mnie. - pokazał mi swoje miejsce. Cicho się zaśmiałam.
- Cóż to raczej będzie przyjemna droga. - powiedziałam.
Zapanowała niezręczna cisza, ale w sumie o czym mam gadać z gościem, którego prawie nie znam, chociaż skądś kojarzę.
Zaczęłam się zastanawiać co ja takiego robię w samolocie do ... właściwie nawet nie wiem dokąd on leci. Wzięłam do ręki swój bilet i śledząc tekst wychwytywałam z niego najważniejsze rzeczy. Dowiedziałam się, że lecę do Londynu, ale po co to nie wiem. Rozejrzałam się dookoła. Za mną siedziała Rosalie z jakąś dziewczyną, a za nimi Allan i jego dziewczyna Isabelle. Spojrzałam na nowego kolegę Niall'a, który co najlepsze spał. Zaśmiałam się cicho na widok jego skupionej miny, chyba śniła mu się lekcja matmy.
Oparłam się o okno i rozmyślałam nad tym, że w ogóle nie wiem jak ja się tutaj znalazłam. Wszystko było dla mnie dziwne. Jedyna rzecz, która mi przyszła na myśl to to że mogę lecieć do mojej ciotki.
- Niall, masz może ... no nie, on śpi - powiedział chłopak w loczkach. - Niall chcesz orzeszki ? - powiedział trochę głośniej loczek.
- Orzeszki ! Gdzie ?! - krzyknął Niall.
- Ciszej debilu, bo obudzisz wszystkich. Dam ci orzeszki jak dasz mi swoją torbę na pawie. - powiedział.
- Louis znowu wymiotuje ? - powiedział Niall i podał torebkę koledze. - A teraz orzeszki. - wystawił dłoń na której po chwili znalazło się niebieskie opakowanie z orzeszkami.
- Dzięki Hazza. - powiedział.
Przyglądałam się całej sytuacji z uśmiechem na twarzy. Blondasek lubiący sobie podjeść. Chwila ! Blondas, chłopak w lokach ? O ile sie nie mylę to gdzieś w pobliżu musieli być pan marchewka, pan palący i pan poważny, czyli One Direction ! Dlatego Niall kogoś mi przypominał. Chyba zauważył, że zbyt długo się na niego patrzę.
- Orzeszka ? - zapytał.
- Nie, nie dziękuje. - opowiedziałam.
- Mieszkasz w Londynie ? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie, lecę tam z przyjaciółmi. -
- Na wakacje, tak ? -
- Tak, a jak z tobą ? -
- Normalnie to dom mam w Irlandii, ale postanowiłem, że zamieszkam z chłopakami w Londynie. Wracamy z trasy. - powiedział. - Może wpadniesz razem z przyjaciółmi do nas ? -
- Oj rety, nie wiem Niall. Może na początek przydaliby się przewodnicy po Londynie. - zaśmiałam się melodyjnie.
- Nie ma sprawy. - kopnął w siedzenie z przodu. - Harry deklu, mamy pracę na lato. - dodał.
- Prace ? Powaliło cię do reszty. - po chwili zza fotelu wychyliła się znana twarz loczka.
- Nie chcesz oprowadzać po Londynie Nelly i jej znajomych to nie. - powiedział wskazując na mnie. Oczy Harry'ego stały się jak pięciozłotówki. Uśmiechnął się zalotnie i powiedział.
- No, no, no Niall trzeba było tak od razu. -
- Jestem Nelly . - podałam mu dłoń.
- A ja Harry, ale to pewnie wiesz. - uścisnął lekko i ucałował moją dłoń.
Nagle usłyszeliśmy przesłodzony głos stewardessy informujący nas o tym, że za moment będziemy lądować. Zapięłam pasy i patrzyłam kiedy zgaszą czerwone światełko.
Po odprawie szukałam wzrokiem Niall'a i reszty, lecz na moje nieszczęście nigdzie ich nie widziałam.
Wzięłam swoje walizki i pognałam za przyjaciółmi, którzy już dawno byli w wyjściu. Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy, aż ktoś nas odbierze.
W pewnym momencie ktoś zaczął wołać moje imię. Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu i zobaczyłam .....
C.D.N
_____________________________________
Zapraszam.
http://he-stole-my-heart.blogspot.com/ - mój
http://directionerkixd.blog.onet.pl/ - Eweliny ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz