Razem z Lou podeszłam do niego i powiedziałam.
- Harry przykro mi. -
- Nie musi być ci wcale przykro, bo ona żyje. - powiedział ledwo stojąc. Tomilson wziął go pod ramię i kazał usiąść. Łokcie oparł na kolanach, a twarz schował w dłoniach. Uklęknęłam na przeciwko niego. Zdjęłam jego dłonie w twarzy i mocno uścisnęłam dając mu zrozumieć, że jestem razem z nim, że cierpię razem z nim.Łzy same spływały nam po policzkach. Spadł z krzesła i wtulił się we mnie jak małe dziecko. Trzymałam go w swoich ramionach kołysząc na boki. Wiedziałam, że nie chce słyszeć takich słów jak " będzie dobrze " , " ułoży sie ", dlatego w ogóle się nie odzywałam. Tuliłam go do siebie i głaskałam po głowie co jakiś czas całując we włosy.
- Panie Styles chce pan zobaczyć jeszcze siostrę ? - zapytał jeden z lekarzy. Harry pokiwał twierdząco głową.
- Pójdziesz tam ze mną ? - zapytał cicho.
- Pewnie. - odpowiedziałam.
Weszliśmy do sali i zobaczyliśmy bladą czarnowłosą dziewczynę. Harry w jednej sekundzie złapał mnie mocno za rękę. Powoli podeszliśmy do niej. Harry pogłaskał ją po policzku.
- Dlaczego ona mnie zostawia ? - zapytał szeptem.
- Ona cię nie zostawia, ona była, jest i będzie zawsze przy tobie. - powiedziałam. Styles spojrzał mi w oczy. - W twoim sercu. - dodałam dłonią dotykając jego klatki piersiowej.
***
- Harry wyłaź już ! Siedzisz w tych czterech ścianach już tydzień ! - darł się Louis na cały dom. To prawda loczek totalnie się załamał po stracie siostry. Na pogrzebie nawet chciał żeby go zakopali razem z nią.
- Nelly może ty pójdziesz z nim porozmawiać. Do czasu pogrzebu gadał tylko z tobą. - powiedział Niall.
- No okej. - powiedziałam i powędrowałam do pokoju Styles'a. Delikatnie zapukałam do jego drzwi.
- Odejdź kimkolwiek jesteś ! - krzyknął loczek.
- Harry to ja, Nelly. Proszę wpuść mnie. - powiedziałam cicho.
Nagle zza drzwi wyłonił się Hazza z podkrążonymi od płaczu oczami. Bez zastanowienia go przytuliłam.
- Jest mi tak źle. Może nie widywaliśmy się często, ale to nadal była moja siostra z którą podkradałem ciastka mamie. - wybuchnął płaczem.
- Harry nie możesz tak. Od tygodnia się nie odzywasz, nic nie jesz. - powiedziałam odrywając go od siebie. Spojrzałam mu w oczy i kontynuowałam. - Gemma ... tak teraz już wącha kwiatki od spodu. - westchnęłam. - Chciałam powiedzieć, że chodź ciałem jej nie ma, jest tutaj z tobą. Obserwuje cię i na pewno nie chciałaby żebyś się teraz głodził i smucił. - powiedziałam.
- Kiedy to trudne pogodzić się z tym faktem, że nigdy już jej nie przytulę, nie pocałuje w czoło i nie usłyszę " Mój mały braciszek " -
- Jeśli pozwolisz to czas zaleczy rany.
Jeej wzruszyłam się aż ;'(
OdpowiedzUsuńopowiadanie bardzo , bardzo mi się podoba gdyż uwielbiam smutne historie .
Mam nadzieje że wszystko się ułoży i wogole no..;p
Zapraszam cie także do siebie na http://one-direction-inmylife.blogspot.com/
dopiero zaczynam wiec bardzo zależy mi na opini :)
Pozdrawiam i czekam na następny ;* / A
Ohh jakie to smutne :c
OdpowiedzUsuńChyba się szykuje jakiś romansik.. ;)
Czekam na następny ;* Dodawaj szybko i nformuj ;)
Zapraszam do mnie :
i-hate-you-honey1d.blogspot.com